poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Przygoda z konturówkami

Jakiś czas temu przygotowywałam dla Hania zaproszenia na jej drugie urodziny. Do tego celu wykorzystywałam czarny brystol, mozolnie wycinając kształt charakterystycznych uszu myszki Minnie :) 


 Hania przyglądała się całemu zamieszaniu, aż w końcu nie wytrzymała i poprosiła: "Mamusiu, Hania chce taki czarny". Nie było więc wyjścia - dostała swój "kawałek czarnego" i... tu pole do popisu dla mamy - co by z tym czarnym wykombinować, aby zająć ją na więcej niż kilka minut, żeby wszystkie uszy Minnie zdążyć wyciąć :) 

 Wybór padł na... kolorowe farby konturowe do tekstyliów i papieru zresztą też. 
Zadanie okazało się zajmujące, bowiem najpierw trzeba było zsynchronizować przyciskanie tubki i jednoczesne nakładanie farby na papier, a to trochę potrwało...

 W tym też czasie Hania testowała, czy inne kolory farb także trzeba jednocześnie przyciskać i nakładać, bo może okazałoby się, że są dużo prostsze w użyciu ;-)

 W końcu mama narysowała kilka kształtów i... dalej już w miarę poszło ;-)

Efekt tego eksperymentu znajduje się poniżej:


Bardziej jednak od efektu cenimy sobie praktykę, którą nabyłyśmy w posługiwaniu się tym nowym dla nas rodzajem farb. Myślę, że konturówki póki co nie zrobiły wielkiej furory, jednak uszy Minnie zostały wycięte, a do tej techniki z pewnością jeszcze w swoim czasie powrócimy :))

Pozdrawiamy słonecznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz