Święta już czuć w powietrzu. Tak naprawdę rozpoczęły się już dziś, a wraz z nimi ogarnął nas iście wielkanocny nastrój i dzień ten obfitował w prace, których to Hania wręcz domagała się, nie schodząc ze swojego "centrum dowodzenia światem" [krzesełka] wołając raz po raz "jeszcze!".
A wszystko tego dnia zaczęło się tak...
A wszystko tego dnia zaczęło się tak...
"Gdzie jest Haniaaa?"... ;-)
Jednak zaraz po śniadaniu...
...trochę wygląda to jak powtórka z rzeżuchy, jednak tym razem zasiewałyśmy pszenicę...
oznaczanie swojego terytorium :)
...i tradycyjne odstawienie zasianego ziarna na parapet :)
Apetyt rósł w miarę jedzenia i dzieci rozochociły się w ziarnach do tego stopnia, że mama na prędce wycięła z granatowego kartonu szablony wielkich jajek, które to posmarowaliśmy klejem...
..a następnie w ruch poszła niespożytkowana jeszcze pszenica oraz płatki owsiane i gwiazdki na mleko :)
oczywiście degustacja wliczona w koszty zabawy ;-)
Na sam koniec przenieśliśmy nasze prace bardzo ostrożnie w mało uczęszczane miejsce do wyschnięcia, a gdy suchy klej pozostawił przeźroczystą, lekko szklistą powłokę - mogliśmy delektować się tym niezwykłym widokiem :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz