Ciastolina w naszym domu to rzecz oczywista, stały element dnia, rytuał, wręcz nieodłączny motyw każdego poranka... :) Dlatego też z każdym dniem nabywane zostają nowe umiejętności, poszerzane techniki, urozmaicane wytwory :) Tym razem Hania postanowiła ulepić dla mamy... pizzę!
najpierw turlanie małych kuleczek...
...i obklejanie nimi większych kuli... ;-)
następnie nakładanie kilku kolorów i warstw na siebie
dociskanie i dogniatanie paluszkami i...
efekt końcowy obu pizz (z dwóch posiedzeń) gotowy!
A po skończonym lepieniu zawsze następuje rytualne sprzątanie ciastoliny i segregacja kolorystyczna do odpowiednich kubeczków :) Hania też za tym bardzo przepada!
...przelicza wtedy wszystkie kubeczki i za każdym razem wychodzi jej inna liczba końcowa :D
Czasem jest to 5, czasem 8 a niekiedy nawet i 12... echs :))
Pozdrawiamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz