środa, 8 stycznia 2014

Ociekający potwór

Nasze dziecko zaczęło namiętnie oglądać "Pana Robótkę" - sympatycznego, bądź co bądź brytyjskiego, młodego pana, prezentującego na antenie CBeebies swoje plastyczne poczynania razem z dziećmi. Muszę przyznać - jest to kopalnia pomysłów do wspólnych majsterek i odkrywania nowych technik, których nie brakuje Panu Robótce...

W jednym z odcinków trafiłyśmy z Hanią na wykonywanego w bardzo prosty sposób (o zgrozo, tylko nazwa jakaś taka nieprzystępna! ;) Ociekającego potwora...

Cała rzecz polegała na tym, aby umieścić na brzegu kartki dość gęstą, ale zarazem lejącą się farbę, poczekać, aż nieco ścieknie w dół, dodać oczka, nosek i buźkę i... potwór gotowy...

Przystąpiłyśmy do działania! Zamiast założonego potwora, sprawy potoczyły się swoim własnym torem...




 To jest właśnie ten kluczowy moment pozwolenia, by po kartce mogła nieco spłynąć rozwodniona farba...



 Jednak co do reszty przebiegu prac - Hania wykazała się totalną swobodą, zgniatając namokniętą kartkę, zwijając ją w kłębek i maczając ponownie w kolorowej, farbkowanej wodzie ;)




Cóż... z ociekającego potwora dzisiaj nici ;) Ale może właśnie w ten sposób uniknęłyśmy wieszania na lodówkowej ekspozycji czegoś, co się tak nieładnie nawet nazywa ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz