Zeszłej niedzieli, a w zasadzie bardzo wczesnego niedzielnego poranka, Hania postanowiła, że pomoże babci upiec ciasto. Tego dnia na obiedzie miała się spotkać rodzinka, tak więc okazja znakomita, by pogrzebać sobie nieco w mące, umoczyć paluszki w jajku i stworzyć kolejne kulinarne dzieło sztuki :)
Miska z mąką, dodajemy masło, wyrabiamy kruchy spód ciasta...
Wyrobione ciasto rozwałkowujemy do wielkości blachy...
A teraz czas na ubijanie białek do lekkiej pianki...
Na sam koniec układanie owoców i zalewanie wszystkiego ubitymi białkami jaj...
Nie muszę chyba wspominać o nieziemskim zapachu roztaczającym się po całym domu... U babci wszak zawsze jest słodko, a świat - jak to w piosence dzieci śpiewają - pachnie szarlotką :)... tym razem ze śliwkami ;)