sobota, 20 kwietnia 2013

Bocianki

Skacząc sobie z linka na link natknęłam się na super stronkę, w której to pewna mama pokazuje jak zrobić rodzinę bocianów z... płatków kosmetycznych! Hitowe te bocianki, pomyślałam i już następnego dnia wraz z Hanią naklejałyśmy na papier kosmetyczne płatki bawiąc się przy tym przednio! :)

 Zaraz po śniadaniu (jeszcze w śliniaku, jak widać ;-)) wyciągnęłyśmy swój niezbędnik: czyli papier i klej i...

...zaczęłyśmy od naklejania takich jakby bałwanków - jak to określiła Hania :)

W czasie, kiedy Hania naklejała bocianie głowy i tułowia, mama wycinała z czerwonego papieru pozostałe bocianie elementy...

Hania dość obficie smarowała wszystkie części klejem i przyklejała w wyznaczonych miejscach :) mama zaś chwyciła za markera i dorysowała niezbędne oczka i kilka czarnych piórek na skrzydłach bocianich.

A ponieważ naszym bocianom smutno było tak we trójkę spacerować po łącze... na prędce z samoprzylepnego papieru powstało kilka żabek, którym to Hania samodzielnie postanowiła domalować buźki!

 Efekt efektem, ale zabawa przy tym i poczucie samodzielności wymalowane na jej twarzy - BEZCENNE !

A tak prezentuje się w całości bocianio-żabi kolaż:


Dziś nasza Hania obchodzi swoje drugie urodzinki :)
Wszystkich wielbicieli naszej stronki i jej bohaterki zapraszamy do wpisywania życzeń w komentarzach poniżej ;-) Dziękujemy!

środa, 17 kwietnia 2013

Na przekór pogodzie

Dziś od rana u nas deszczowo... plucha taka, że nawet z domu wyjść się nie chce i to NAWET w kaloszach... Postanowiłyśmy więc, że zrobimy pogodzie troszkę na przekór i stworzymy pracę, która przywróci światu kolory! Postawiłyśmy na... wyklejankę z zastosowaniem naszych konturówek!

Mama narysowała kontur wielkiego parasola, a Hania...
...zabrała się za rozsmarowywanie kleju...

W tym czasie mama przygotowywała Hani nowymi nożyczkami kolorowe ścinki, przecinając na mniejsze kawałeczki te, które wcześniej Hania zdołała pociąć...

Na tak przygotowaną parasolkową "bazę" zaczęłyśmy naklejać nasze kolorowe strzępki...

Później postanowiłam nieco ożywić naszą pracę i w ruch poszły kolorowe...
KONTURÓWKI!, które Hania dziś bardzo polubiła, bo jej wreszcie "chciało lecieć" ;-)

 Kapała więc, ciapała, robiła różne kropki i wzorki...

...postanowiła nawet połączyć ze sobą kolory, co było bardzo odkrywcze!

...i przyznam, że wyszło jej to naprawdę nieźle!

Praca z konturówkami dziś zdecydowanie przypadła jej do gustu, a efekt zresztą możecie podziwiać poniżej:


Nasza anty-pluchowa parasolka jest już gotowa!
Teraz tylko pozostaje nam zawiesić ją gdzieś na oknie i... odstraszacz deszczu - JAK SIĘ PATRZY :))

Pozdrawiamy z baaardzo kolorowymi paluszkami ;-)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Przygoda z konturówkami

Jakiś czas temu przygotowywałam dla Hania zaproszenia na jej drugie urodziny. Do tego celu wykorzystywałam czarny brystol, mozolnie wycinając kształt charakterystycznych uszu myszki Minnie :) 


 Hania przyglądała się całemu zamieszaniu, aż w końcu nie wytrzymała i poprosiła: "Mamusiu, Hania chce taki czarny". Nie było więc wyjścia - dostała swój "kawałek czarnego" i... tu pole do popisu dla mamy - co by z tym czarnym wykombinować, aby zająć ją na więcej niż kilka minut, żeby wszystkie uszy Minnie zdążyć wyciąć :) 

 Wybór padł na... kolorowe farby konturowe do tekstyliów i papieru zresztą też. 
Zadanie okazało się zajmujące, bowiem najpierw trzeba było zsynchronizować przyciskanie tubki i jednoczesne nakładanie farby na papier, a to trochę potrwało...

 W tym też czasie Hania testowała, czy inne kolory farb także trzeba jednocześnie przyciskać i nakładać, bo może okazałoby się, że są dużo prostsze w użyciu ;-)

 W końcu mama narysowała kilka kształtów i... dalej już w miarę poszło ;-)

Efekt tego eksperymentu znajduje się poniżej:


Bardziej jednak od efektu cenimy sobie praktykę, którą nabyłyśmy w posługiwaniu się tym nowym dla nas rodzajem farb. Myślę, że konturówki póki co nie zrobiły wielkiej furory, jednak uszy Minnie zostały wycięte, a do tej techniki z pewnością jeszcze w swoim czasie powrócimy :))

Pozdrawiamy słonecznie!

sobota, 13 kwietnia 2013

Pieczemy babeczki

Trzeba to przyznać - Hania uwielbia piec ze mną muffinki!  :)  Jest to zdecydowanie jej ulubiona forma cukiernicza, a przy tym dostarcza nam obu niezastąpionych wrażeń i... ciągle nowych doświadczeń :)

Naszą pracę rozpoczynamy od ustawienia przy blacie kuchennym specjalnej "platformy". Gdy ta jest już gotowa podwijamy rękawy i... ratuj się kto może! to znaczy - co nie zostało wcześniej z blatu zabrane - staje się natychmiastowym obiektem haniowych eksperymentów...

Najpierw Hania układa papilotki do zagłębień w blaszce, a następnie do każdej z nich wkłada przygotowany przeze mnie owoc (tu: mrożona czerwona porzeczka)

Gdy owoce leżą na właściwym miejscu - nakładam na nie ciasto, a Hania na to ciasto nakłada kolejną warstwę mrożonych owoców - tym razem malin :)


Po upieczeniu babeczek przychodzi czas na dekorowanie...



słodki lukier oblepia paluszki...


A efekt końcowy prezentuje się tak:
 

czwartek, 11 kwietnia 2013

Moje pierwsze nożyczki

Już od jakiegoś czasu ciekawa świata Hania obserwowała i badawczo spoglądała na to, jak posługuję się nożyczkami. Wielokrotnie podejmowała daremne próby przechwycenia owego sprzętu tnącego i zastosowanie go w swojej praktyce, zwykle jednak kończyło się to maminymi słowami: "Haniu, to są nożyczki dla dorosłych. Niedługo mama kupi Ci takie specjalne, mniejsze, dla dzieci... " Hania w tym momencie ze smutkiem w oczach odpuszczała dalszych usilnych starań przejęcia nożyczek, aż do DNIA, w którym to...

...w naszym domu zagościły ONE... prawdziwe, dziecięce nożyczki !!
 
Radość Hani z tego tytułu była ogromna :) Zaczęła tulić je do siebie i śpiewać im... kołysanki ;-)


W końcu jednak zabrała się za rozcinanie papierków na kawałki i to zajęcie pochłonęło ją bez reszty :)

I znów dochodzę do wniosku, jak niewiele potrzeba do szczęścia dziecku i jak niewiele trudu kosztuje rodzica sprawienie na jego małej buzi ogromnego uśmiechu :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Laurki

Niedawno swoje imieniny obchodzili Babcia i Dziadek Hani. Z tej okazji postanowiłyśmy zrobić dość oryginalne laurki dla nich, coby nie ograniczać się jedynie do kartki i kredek... Do tego celu użyłyśmy gotowych, wyciętych już i podklejonych kształtów owali - dzięki Czeron :) oraz... tego, co było pod ręką i co pasowało kolorystycznie i stylistycznie do karteczki dla Babci i Dziadzia :)




Efekt prezentuje się następująco:
Dziadkowie byli zachwyceni, oczarowani, powaleni na kolana i... o to właśnie nam chodziło :D!!
Buziaki dla Was, solenizanci :**

niedziela, 7 kwietnia 2013

poWielkanocny kurak

Ostatnio wpadłam na pomysł, co by wykorzystać te moje zbierane przez lata (nie wiadomo zresztą po co) piórka i pióreczka kolorowe, w niemal każdym jednym możliwym odcieniu i wreszcie znaleźć im jakieś zastosowanie. A któż inny, jak nie moja mała, twórcza Hania mógłby mi lepiej w tym dopomóc ;-)?

Tak też krok po kroku - jeszcze w oktawie Wielkanocy - powstał kolorowy ptak - Kurak, jak go roboczo nazwałam. Zanim wystartowałyśmy z tym naszym kurakiem - zabawy z piórkami było co nie miara, zwłaszcza, że łaskotały, można było je rozdmuchiwać, albo zwyczajnie podrzucać do góry... ale  końcu ruszyłyśmy...

 schemat kuraka narysowany przez mamę markerem...

 ...klej w rączkę i do dzieła! (Haniu, nie kleimy piórek, tylko nakładamy klej na kurkę)


Jeszcze tylko uklepać wszystkie pióra i gotowe :D

A efekt - spójrzcie sami:
(Tatusiu, zobacz moją kurkę!!)


Do kompletu powstał także "kogucik" - jak go Hania określiła, ale... gdzież on i z której strony kogucika przypomina ;-)? Pozostaje nam jedynie ufać, ze tak właśnie jest :)


Kurka i Kogucik w komplecie!

Pozdrawiamy wiosennie :)
(za naszym oknem jest 7stopni na plusie !! i świeci niczym niezmącone słońce :)

piątek, 5 kwietnia 2013

Zabawy z Cuttlebugiem :)

Co to właściwie ten Cuttlebug i z czym to się je ?

 
Otóż w warsztacie mamy nieodzownymi elementami, używanymi niemal przy każdej okazji są potocznie zwane wykrojniki, to znaczy wykrojone przy pomocy Cuttlebuga ozdobne elementy papierowe. Maszynka działa na zasadzie praski lub magla, kręcąc więc obrotową wajchą "przepuszczamy" przez środek poukładane warstwowo specjalne komponenty - uzyskując w ten sposób zamierzone kształty:)

Pewnego razu Hania natknęła się na owy, wyżej opisany po krótce sprzęt i... postanowiła spróbować swoich sił w wykrajaniu - zresztą efekty tegoż zetknięcia możecie zobaczyć sami  :)

Od tej pory przy każdej okazji pomaga mi w wycinaniu, a przy tym radochę ma niesamowitą i to charakterystyczne zacięcie na jej twarzy...
Uwielbiam!


Pozdrawiamy serdecznie :D

środa, 3 kwietnia 2013

Mój pierwszy scrap

Tak to wspólnie z Hanią nazwałyśmy, jednak idea scrapa dość mocno odbiega od tego, co tu poczyniłyśmy. Nie przeszkadza nam to wcale a wcale szczycić się tą dumna formą, zwłaszcza, iż była to Hani pierwsza przygoda z klejem...

 A zaczęło się tak niewinnie...
Mama "namalowala" Hani klejem kształt serca, który to Hania z wielką precyzją zaczęła zapełniać wszelakiej maści świecidełkami...

Do tych świecidełek doszły confetti, papierowe motylki oraz różne dżety...

Zobaczywszy jednak jak bardzo spodobało się Hani to całe "klejenie" - zaryzykowałam i pozwoliłam jej małym rączkom samodzielnie działać...

Zaskoczyła mnie niesamowicie!! Bardzo ładnie radziła sobie z aplikowaniem kleju przy jednoczesnym delikatnym przyciskaniu tubki. Ryzyko się opłaciło, a nabyte nowe umiejętności z pewnością przydadzą się w naszych późniejszych poczynaniach :)

Efekt końcowy prezentuje się tak: