środa, 31 lipca 2013

Łączenie kolorów :)

Kupiliśmy Hani nowe farbki. W zasadzie, technicznie rzecz ujmując tata jej kupił, podczas gdy mama była u lekarza (jeszcze za czasów hipopotamich, comiesięcznych spotkań z panią gin). Komplet zawiera 24 kolory (rozwijamy się !) ale już prawdziwym hitem była dołączona do zestawu farbka biała w wyciskanej tubce!

Hania od razu chciała ją wypróbować!
Zaczęło się mieszanie i łączenie kolorów... :)



uwielbiam tą jej radość i skupienie :)




Od tego czasu malowanie farbkami stało się jeszcze atrakcyjniejsze, a częstotliwość z jaką padało stwierdzenie "Hania chce łączyć kolory" - biła wszelkie rekordy...

Nie muszę chyba dodawać, że owa biała, wyciskana z tubki farbka, skończyła się następnego dnia;-) Na szczęście udało się zdobyć jej odpowiednik i Hania znów mogła łączyć te swoje kolory, a ja znów mogłam patrzeć na tę jej skupioną i rozpromienioną buźkę...;-))

Pozdrawiamy tęczowo :)

poniedziałek, 29 lipca 2013

Sztuka plażowa

Już prawie miesiąc minął od rodzinnego wyjazdu nad morze :) Plaża, słońce i nasz artystyczny, pełen niezwykłych pomysłów dwulatek pośród ukochanego piasku... 

Oto krótka fotorelacja z tych codziennych piaskowych przygód pracowitych paluszków :))

 nasza baza










 nosicielstwo wodne


A wypoczywającym nad naszym kochanym Bałtykiem - życzymy wspaniałej pogody!

piątek, 26 lipca 2013

"Pierniczki" :)

Tym razem do pracy z ciastoliną zaangażowałyśmy prawdziwy, acz miniaturowy wałek! Taki mini - wałek znalazłyśmy u babci i dziadka na segmentowej wystawce, jako "Strażnik małżeńskiego porządku" zdobyty przy okazji którejśtam z kolei rocznicy ślubu:)

 Hania wdzięcznie rozwałkowywała ciastolinowe bryłki...

 ...aby potem móc wyciskać w nich różne kształty foremkami do pierniczków :)






 Zabawa była przednia, Hania uradowana, babcia szczęśliwa, że wałek znalazł w końcu lepsze zastosowanie aniżeli domowy kurzołapacz. Tak więc wszystkim wyszło to na dobre ;)

Wszystkim, bez wyjątku!
Wspólna ciastolinowa sesja z udziałem wesołego kuzynostwa: Hania, Jędruś , Julcia i... ciocia Malcia :) 

Pozdrawiamy wakacyjnie :))
P.S. Już niebawem w większym gronie :)) ale ciiiii

środa, 24 lipca 2013

Kolorowe "kleje"

Jakiś czas temu Hania wtargnąwszy rano do kuchni obwieściła, że chce malować... Dałam więc jej farbki, kartkę, jednak ona stanowczo zaprotestowała... zastanowiłam się chwilkę... Nie mogąc nic wymyślić, spojrzałam pytająco na Dominika... on także nie ogarnął myśli naszej małej artystki ;-)

Zaproponowałam mazaki... Hania bliska płaczu dalej usilnie próbowała tłumaczyć nam, co jej chodzi po głowie...

No za nic w świecie nie domyślaliśmy się...
A ona uparcie coś mówiła o jakimś kolorowym kleju...

Wreszcie zrezygnowana wyjęłam z szuflady moje zapomniane, kolorowe konturówki...
...i nagle na twarzy Hani pojawiła się TA radość! TAAAKkkk to konturówki były obiektem jej pragnień tego sobotniego poranka :)

Od tego czasu oboje z Dominikiem wiemy (i potrafimy odpowiednio zareagować), że... kolorowe kleje to nic innego, jak płynne farby konturowe, którymi można robić radosne kleksy :)



Miłego weekendu!

poniedziałek, 22 lipca 2013

Jeszcze więcej wałeczków!

Tym razem pokażemy jak można w niedługim czasie stworzyć bardzo wiele: Oto prosty przepis na milion pięćset sto dziewięćset ciastolinowych, kolorowych wałeczków :))









sobota, 20 lipca 2013

Nowa umiejętność - wałeczki!

Tym razem będzie krótko, a rzecz się ma o nowej umiejętności, którą nabyła zdolna Hania - mianowicie - turlanie wałeczków z ciastoliny! Z tak powstałych wałków tworzyłyśmy różne gatunki węży, łącząc kolory i dodając kuleczkowe, cistolinkowe oczka :)




Pozdrawiamy!

czwartek, 18 lipca 2013

Odciski

Tym razem sztuka cistolinowa objęła swym zasięgiem tworzenie odcisków :)) Hania postanowiła wypróbować swój drugi zestaw z gotowymi formami i... tak powstały: dziewczynka, kotek, piesek i... inne stworki - wytworki








wtorek, 16 lipca 2013

Mała księżniczka

Co do tego nie mam wątpliwości, że moja Hania to dama w każdym calu! Któregoś dnia postanowiła, że pomaluje mi paznokcie...

Wszystko zaczęło się od tego, że Hania poczęła stawiać pewne opory względem obcinania swoich paznokietków... Ja-mama zaczęłam robić standardowe podchody, przekupianki, wskazywać na zalety obciętych paznokci, jednak wszystko to na nic... Hania stanowczo uparła się, że jej rzecz nie dotyczy i co zrobisz...? 


Ha! Sposobem ją podejdziesz!... jak na cwaną mamę dwu-latka przystało, zaproponowałam taki deal: Ty mi Haniu pomalujesz paznokcie, a ja Ci w zamian zrobię to samo - tylko wcześniej je lekko podetniemy, bo długich się nie maluje ;)

Podziałało!




Dodam tylko (dla wszystkich oburzonych tym barbarzyńskim pomysłem;-)) że za lakier posłużyła nam odżywka oliwkowa do paznokci, łatwoprzyswajalna i łatwozmywalna, do złudzenia przypominająca flakonik z lakierem :)

Jak widać na załączonych dowodach, Hania z fascynacją podziwiała swoje nowe paznokcie, a ja ze spokojem odetchnęłam na jakiś tydzień, zamykając sprawę drapiących, malutkich pazurków ;-))

Pozdrawiamy!