niedziela, 26 stycznia 2014

Lakiery do paznokci

Zaczęło się. Ale jeszcze na szczęście nie na paznokciach, tylko na kartce! I to ciemnej, żeby wszystko pięknie wyeksponować...

Miałam kiedyś kolekcję różnokolorowych lakierów do paznokci, jak każda babeczka... Zestarzały się, wysuszyły, ale jakoś tak zalegały w szafie i szkoda było wyrzucić...

Najlepszym zastosowaniem do tego typu nieużytków są pracowite paluszki mojej Hani... już ona wie, co się z nimi robi, co się w nich zatapia i jak przyjemnie pachną, co deklarowała niejednokrotnie, ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu i niedowierzaniu...



... i każda buteleczka posiada swój własny pędzelek!



 Tatuś obowiązkowo musiał asystować, gdy Hania wtajemniczała go w tajniki dziewczęcego świata lakierów do paznokci ;)






piątek, 24 stycznia 2014

To były MOJE kwiaty...;)

Tak się złożyło, że w okolicy krzesełka warsztatowego, gdzie zawsze zasiada do swoich prac plastycznych Hania - znajdują się w dość bliskiej odległości moje kartkowe składziki z przeróżnymi dodatkami, tasiemkami, kwiatkami, cekinami i czym tylko chata bogata ;)

Niedługo było czekać chwili, kiedy sprytne rączki mojej kreatywnej pomocnicy zdołają wdrapać się i uwolnić z poszczególnych przegródek MOJEJ komódki wszystko to, czego akurat w danej chwili potrzebowała do stworzenia swojej pracy, nasza młoda scraperka ;)

Jaka duma na twarzy! Sama weszła, wyjęła, zastosowała i miała ogromną satysfakcję z tego, że odkryła nowe źródło tak wspaniałych kartkowych fabrykantów ;)

sobota, 11 stycznia 2014

Kolorowe paluszki powracają

Miały swoje wielkie wejście, chwile chwały, miały również swoją małą przerwę... Do farb malowanych paluszkami powróciła pewnego dnia Hania, odkrywszy na nowo ich wyjątkowość malowania... palcami! ;)






Prawdziwa produkcja prac, manufaktura plastyczna... 
Nawet dłoń taty się zaangażowała :)

środa, 8 stycznia 2014

Ociekający potwór

Nasze dziecko zaczęło namiętnie oglądać "Pana Robótkę" - sympatycznego, bądź co bądź brytyjskiego, młodego pana, prezentującego na antenie CBeebies swoje plastyczne poczynania razem z dziećmi. Muszę przyznać - jest to kopalnia pomysłów do wspólnych majsterek i odkrywania nowych technik, których nie brakuje Panu Robótce...

W jednym z odcinków trafiłyśmy z Hanią na wykonywanego w bardzo prosty sposób (o zgrozo, tylko nazwa jakaś taka nieprzystępna! ;) Ociekającego potwora...

Cała rzecz polegała na tym, aby umieścić na brzegu kartki dość gęstą, ale zarazem lejącą się farbę, poczekać, aż nieco ścieknie w dół, dodać oczka, nosek i buźkę i... potwór gotowy...

Przystąpiłyśmy do działania! Zamiast założonego potwora, sprawy potoczyły się swoim własnym torem...




 To jest właśnie ten kluczowy moment pozwolenia, by po kartce mogła nieco spłynąć rozwodniona farba...



 Jednak co do reszty przebiegu prac - Hania wykazała się totalną swobodą, zgniatając namokniętą kartkę, zwijając ją w kłębek i maczając ponownie w kolorowej, farbkowanej wodzie ;)




Cóż... z ociekającego potwora dzisiaj nici ;) Ale może właśnie w ten sposób uniknęłyśmy wieszania na lodówkowej ekspozycji czegoś, co się tak nieładnie nawet nazywa ;)

wtorek, 7 stycznia 2014

Jadalna masa

Podczas poszukiwań czegoś nowego, czegoś oryginalnego i czegoś, czego jeszcze nie było w naszym domowym warsztacie, natknęłam się w jednym ze sklepów na... jadalną masę plastyczną do lepienia, jak z ciastoliny, a potem jej... zjadania!


Hit! - pomyślałam... kupiłam, uraczyłam Hanię i... obserwowałam, jak potoczą się losy jadalnej masy i pomysłowości mojej małej artystki ;)

 Najwięcej kłopotów było z urobieniem dość twardej masy... Tutaj zaangażowali się oboje rodziców dzielnie rozgniatając i zmiękczając w palcach wszystkie 4 kolory dołączone do zestawu...



 W zestawie również obecny był mini - wałeczek, tekturkowy, rozkładany stolik do wyeksponowania "wypieków", cała masa foremek do wyciskania różnych kształtów, oraz papierowe papilotki, jak do muffinek, aby dekoracyjnie wszystko wyłożyć.

produkcja jagódek





Zabawa okazała się naprawdę fajna! A masa w smaku... cóż, bardzo słodka, ale naprawdę można było rozróżnić 4 smaki: biały, niebieski, różowy i żółty, zbliżone do waniliowego, jagodowego, truskawkowego i cytrynowego :)

Po masie pozostało tylko wspomnienie. Resztki niezjedzone niestety szybko twardniały i choć opakowane w szczelne, plastikowe pojemniczki - musiały być wkrótce unicestwione...

Nowe doświadczenie - nabyte! Radość na twarzy Hani - bezcenna :)